2009r.

Błażej Pluta - Mistrzostwa Świata Kuala Lumpur, Malezja 2009

modul by : camp26

Logowanie



MIstrzostwa Polski Juniorów - relacja

Drukuj PDF

Czas pędzi jak szalony. Ledwie zakończyliśmy zgrupowanie przygotowawcze do Mistrzostw Polski, a tu już zawodnicy stawali kolejno na matach, aby walczyć o upragnione medale.. Nawet nie zdążyliśmy się nacieszyć z wygranych walk, a następnego dnia po zawodach wyjeżdżaliśmy na obóz sportowy. Obóz zakończony pełnym sukcesem, ale na rozpamiętywania czasu znowu nie było, gdyż za nami już pierwszy trening na sali. Prawdziwe szaleństwo..

Cofnijmy się jednak tydzień i podsumujmy start naszych wojowników na Mistrzostwach Polski Juniorów i Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w Taekwondo Olimpijskim, które odbyły się w ostatni weekend czerwca w Kętrzynie. Do zawodów przygotowywaliśmy się bardzo solidnie, oprócz ciężkich treningów w klubie odbyły się dwa zgrupowania, na których stawili się wszyscy trenujący zawodnicy. Już podczas naszych spotkań można było wyczuć, że będzie ciekawie- bojowe nastawienie pozwalało marzyć o najwyższych lokatach.

Zmagania w Kętrzynie zaczęli juniorzy.

Wszyscy zadawali sobie pytanie jak sprawdzą się nasi taekwondocy w doborowym towarzystwie potencjalnych mistrzów Polski. Dla wielu z naszych, był to pierwszy start w juniorach- po sukcesach na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży po raz pierwszy starali się o miano najlepszego zawodnika w juniorach. Tak jak przewidywaliśmy było bardzo ciężko przebić się przez grupę doświadczonych, dwa lata starszych zawodników. Pomimo przegranych decydujących walk na duże wyróżnienie zasługują Kacper Redka w kat -63kg (przegrana złotym punktem w dodatkowej rundzie), Piotr Zieliński kat -63kg (przegrana jednym punktem 9:8 z Rafałem Jagiełło z Legionowa, który ostatecznie po zaciętym finale zdobył srebrny medal), Mateusz Rozwód (przegrana o brąz 14:12). Oczywiście każdy z nich nastawiał się na medal, ciężko pracował przygotowując się do zawodów,  oczekiwania były ogromne, jednak o zawodzie nie może być mowy. Z taką postawą, ogromną motywacją i pozytywnym nastawieniem, medale „przyjdą”- to tylko kwestia czasu..

Bardzo trudne zadanie stało przed – zdaniem wielu obserwatorów- najlepszym obecnie juniorze w Polsce – Jakubie Kędziorze. Pokazując klasę w poprzednich turniejach, był zdecydowanym faworytem kategorii -74 kg. Stawka dla Jakuba była bardzo wysoka, gdyż „ściga” się on w punktacji do reprezentacji Polski na Mistrzostwa Europy Juniorów, które w październiku odbędą się na Łotwie w Rydze. Ze względu na kontuzję Jakub musiał zrezygnować ze startu na Austrian Open, gdzie liczyliśmy na cenne punkty do kadry. Czy Jakub spełni swoje marzenia miało się decydować na dwóch kolejnych turniejach – Mistrzostwach Polski Junirów oraz Międzynarodowym turnieju Warsaw Cup, który odbędzie się w sierpniu w Warszawie. Już po losowaniu wiedzieliśmy, że wszystko rozstrzygnie się w finale, gdyż główny rywal Kuby do wyjazdu na Mistrzostwa Europy, po „prezencie”- rezygnacji startu Kuby w Austrii, wykorzystał sytuację i wyrównał w punktacji do kadry Polski. Plan był bardzo prosty – wygrać trzy pojedynki, dostać się do finału i pokonać głównego rywala- Marka Woźniaka z Szakala Poznań. Wychowanek Andrzeja Bartosiewicza, znakomitego trenera, miał chyba taki sam plan, bo przez eliminacje „szedł jak burza”. Zarówno Jakub, jak i Marek wygrywali swoje pojedynki przed czasem, jakby o zwycięstwie w finale miało zdecydować, kto szybciej i bardziej efektownie pokona swoich przeciwników w drodze po złoto. Trener Łukasz Rewieński musiał hamować „rozpędzonego” Kędziorę w pierwszych pojedynkach, chcąc oszczędzić siły zawodnika i zminimalizować ryzyko kontuzji. Jakub słuchał poleceń trenera i skrupulatnie realizował taktykę minimalistyczną. Zadanie było jasne – stosujemy tylko podstawowe techniki, bez wyskoków i technik obrotowych. W każdej walce było widać, jak Kuba hamuje się przed stosowaniem swoich ulubionych technik, pewnie było to dla Niego bolesne, bo nie mógł zaprezentować wszystkich swoich umiejętności. Tutaj jednak liczyło się wykonanie zadania, czyli złoto, a nie efektowne techniki – których Kędziora faktycznie ma mnóstwo w swoim reprertuarze. W trzeciej walce przy kolejnym, mocnym i celnym uderzeniu rękę – Jakub doznał bolesnej kontuzji, która wyłączyła całkowicie Jego rękę z uderzeń i bloków. Chyba nic gorszego nie mogło się wydarzyć, wiedział o tym zarówno trener jak i zawodnik – przed najważniejszą walką, Kędziora będzie walczył bez używania jednej ręki.. Mnożyły się pytania i wątpliwości: czy potrafi przełamać swoje słabości, czy bez kontuzjowanej ręki, którą zdobył na zawodach aż dziesięć punktów odzyska pewność siebie, czy da rade.. Trener nakreślił taktykę, nie było sloganów w stylu – dasz radę, jesteś twardy. Była pełna świadomość celu, potrzeba wygranej ale i świadomość bolącej ręki i zmniejszonych szans ataku i obrony.

Jakub finał zaczął bardzo ostrożnie, wyraźnie chroniąc potwornie bolącą rękę, odsłaniając się i umożliwiając przeciwnikowi atak. Długo nie trzeba było czekać, jedna obrona, druga, Kuba zaczął się wycofywać, chwila nieuwagi i orzymał celne kopnięcie w kask – na tablicy pojawiły się trzy punkty dla przeciwnika! Tak jeszcze nie było, Kędziora musiał nadrabiać straty. To Go wyraźnie podrażniło. Jedna, druga, trzecia akcja i mamy remis, kolejne kopnięcie i przeciwnik leży na macie. Kędziora już czuł, że pomimo kontuzji, przeciwnik jest w Jego zasięgu. Choć ciągle krył rękę za plecami odsłaniając się przeciwnikowi, tak umiejętnie przygotował obronę i tak celnie atakował, że z sekundy na sekundę przewaga stawała się coraz bardziej wyraźna. Kędziora wreszcie miał od trenera „zielone światło” na swoje ulubione techniki.  Takiego obrotu sprawy przeciwnik się nie spodziewał, Jakubowi wychodziły niemal wszystkie akcje. Z 3:0 zrobiła się przewaga nie do odrobienia, w trzeciej rundzie Jakub kontrolował tylko sytuację ograniczając się do kontrataku. Kto przed walką byłby w stanie przewidzieć rezultat 17:6 dla zawodnika z Opolskiego Klubu Taekwondo? Trzeba przyznać, że Marek Woźniak, to prawdziwy wojownik, walczył ostro do samego końca, co tylko potwierdza klasę zawodnika, trenera Bartosiewicza i całego klubu z Poznania. Dziękujemy za wspaniały pojedynek i będziemy trzymać kciuki za Kubę w Warszawie licząc, że będzie reprezentował nasz kraj na październikowych Mistrzostwach Europy na Łotwie.

Pięknych chwil drużynie dostarczyli również Paweł Junik (kat. -48kg) oraz Filip Maksimczuk (kat. -45 kg.), którzy po ciężkich pojedynkach wywalczyli brązowe medale. Szczególnie walka Pawła o brąz była wyjątkowo dramatyczna. Walka na wyniszczenie, walka o wszystko – bez kalkulacji, bez kompromisów. I piękny doping brata Pawła – Michała Junika, którego doping byłko słychać na całej sali. Pewnie gdyby tylko mógł, wbiegłby na matę i pomógł bratu wygrać pojedynek! Piękne obrazki i łzy na koniec. Dla takich chwil warto trenować, takie momenty zapadają w pamięć na całe lata. Gratulujemy i dziękujemy wszystkim juniorom, nie tylko zwycięzcom. Choć taekwondo to sport indywidualny, na sukces jednostki pracuje cała grupa: na treningach, na zgrupowaniach, ale również dobrym słowem, wtedy, kiedy masz dość, kiedy masz chwile słabości, kiedy zastanawiasz się, czy dasz radę czy to wszystko ma sens.. To nasz – Wasz sukces. Dziękujemy